piątek, 12 lipca 2013

Loukhoum Keiko Mecheri

Ostatnio niebezpiecznie często ciągnie mnie do perfum słodkich, niemal jadalnych, takich, które swą słodyczą ocierają się momentami o granice absurdu, ale z drugiej strony emanują szlachetnością, niewymuszoną elegancją oraz niezwykłym kunsztem kompozycji.
Dzięki doskonałemu zbalansowaniu nut nie stają się one nieznośne, nie powodują nieoczekiwanych reakcji ze strony układu pokarmowego, wręcz przeciwnie – wzmagają we mnie i tak nieodpartą już chęć poznania.
Doskonałym przykładem jest Loukhoum Keiko Mecheri, perfumy „popełnione” w 1998 r. przez Gabrielę Domecq.


Nazwa nawiązuje do tureckiego smakołyku przyrządzanego m.in. z miodu, orzechów, migdałów, owoców, wody różanej, mąki ziemniaczanej oraz wanilii.
Brzmi słodko? Tak w rzeczywistości jest – także w kompozycji sygnowanej nazwiskiem Keiko Mecheri. Nie należy jednak obawiać się mdłości, proporcje w Loukhoum są bowiem idealnie wyważone.


Odnoszę wrażenie, że ta sztuka nie udała się Montale, który pod nazwą Sweet Oriental Dream stworzył kompozycję zbyt mocarną, toporną, mogącą porazić nawet najbardziej zagorzałych fanów słodyczy.
W propozycji Keiko Mecheri także kryje się moc, jednak daje ona po nosie tylko w otwarciu, gdzie skoncentrowana słodycz migdałów, konfitury różanej, wanilii oraz miodu potrafi zawrócić w głowie.
To mocarne uderzenie na szczęście nie trwa długo, zapach łagodnieje, układa się na skórze, jednak nadal zachwyca projekcją. Prym wciąż wiodą skąpane w miodzie migdały oraz słodki różany dżem, całość zanurzona jest w chmurze cukru pudru. Można by rzecz – gourmand pełna gębą. Jest jednak w Loukhoum coś, co nie pozwala na postrzeganie go w kategoriach jadalnego słodziaka -  niezwykle szlachetne nuty drzewne, które na mojej skórze pojawiają się po 20-30 minutach, dodając Loukhoum klasy oraz powagi. To właśnie na tej klasycznej, drzewnej podstawie rozpływa się cała słodycz zawarta w Loukhoum, nie odcinając się od niej, a perfekcyjnie z nią współgrając.
Mimo, że zarówno otwarcie, jak i serce kompozycji zachwyca, to najbardziej magiczna jest dla mnie jej baza – w tym miejscu słodycz jest już bardzo wyciszona, nabiera gładkiego, kremowego charakteru, dzięki czemu nuty drzewne mogą wybić się nieco bardziej, ponadto pojawia się niezwykle piękne, pudrowe, jasne piżmo, które miękką chmurą otula pozostałe nuty, tworząc niesamowicie intymny, urzekający urodą klimat.
O fantastycznej projekcji już wspomniałam, trwałość jest równie imponująca – co najmniej 9-10 godzin.


Nuty zapachowe: głóg, róża, migdały, nuty kwiatowe, piżmo, wanilia, nuty drzewne, biały miód.

Źródła zdjęć:
1. http://fragrantica.com
2. http://luckyscent.com
3. http://poivrebleu.com 

2 komentarze:

  1. Nosiłam ten zapach przez ostatnie dni i bardzo mi się spodobał. Jest słodki, fakt, migdały dają po nosie, ale że lubię migdały, więc kompletnie mi to nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zdecydowanie najlepszy z trio Mecheri-Montale-Lutens, nigdy nie udało mu się mnie zmęczyć, chociaż moc posiada konkretną ;>
      Marzy mi się powrót do wersji Eau Poudree, którą poznałam kilka lat temu, jest zupełnie odmienna od prototypu, ale równie piękna.

      Usuń