niedziela, 8 września 2013

Vamp a NY Honore des Pres

Kolejne perfumy z tuberozą w roli głównej, które przychodzi mi recenzować. Pisałam już wcześniej, że lubię tuberozę, jednak zdarzają się też takie przypadki, kiedy nie robi ona na mnie większego wrażenia. Vamp a NY jest, niestety, takim przypadkiem.


Zwróciłam uwagę na te perfumy już jakiś czas temu, zaciekawiła mnie nazwa, tuberoza jak nuta wiodąca oraz bardzo różnorodne recenzje - pomyślałam sobie, że to nie może być nijaki zapach. Jak się okazało, zbyt wiele sobie wyobrażałam.
Otwarcie jest ciekawe - coca cola... bez gazu. 


Być może za taki efekt odpowiedzialne jest trio tuberoza-wanilia-rum, żadna z tych nut nie wybija się ponad pozostałe, tworzą spójną, charakterystyczną i nie tak często spotykaną w perfumach całość. Jest też w tym wszystkim cień czegoś gęstego, żywicznego, ale nadal słodkiego, co mogłoby sugerować ciekawy rozwój kompozycji, tymczasem coca cola znika dość szybko, a jej miejsce zajmuje tuberoza w wydaniu, za jakim nie przepadam - gumowym, monotonnym, sztucznym. 


Nie jest to efekt jakoś szczególnie nieprzyjemny dla nosa, nie robi wielkiej krzywdy, ale mimo wszystko mogło być lepiej, znacznie lepiej. Tuberozie towarzyszy słodka wanilia oraz słodki, balsamiczny benzoin, użyty dość rozsądnie, dzięki czemu Vamp a NY nie jest zapachem mdłym ani zbyt ciężkim.
Benzoin zdaje się być doskonałym łącznikiem między kwiatowo-słodkim sercem a cięższą, balsamiczną bazą, gdzie pierwsze skrzypce gra balsam Tolu.
Szkoda, że nie czuję rumu jako takiego, lubię zapach tego alkoholu i jestem rozczarowana, że tutaj pachnie jak cola. Zawodzi także trwałość i intensywność. Po 6 godzinach trudno jest odnaleźć ten zapach na skórze, nawet otwarcie nie jest jakoś szczególnie intensywne. Podoba mi się natomiast flakon i opakowanie, charakterystyczne dla serii I Love New York.
Miło było poznać Vamp a NY, jednak dłuższej znajomości z tymi perfumami nie przewiduję.
Perfumy powstały we współpracy z Olivią Giacobetti w 2010 r., występują w koncentracji wody perfumowanej.

Nuty zapachowe: tuberoza, rum, wanilia, benzoin, balsam Tolu, balsam Peru.

Źródła zdjęć:
1. http://leroseauxjoues.com
2. http://posters.pl
3. http://mimifroufrou.com

1 komentarz:

  1. Hmmm... Ta cola w kompozycji zapachowej brzmi dla mnie bardzo zachęcająco :D
    Mimo wszystko nadal czekam na recenzję Czarnej Dalii :P

    OdpowiedzUsuń