sobota, 24 sierpnia 2013

Champagne/Yvresse Yves Saint Laurent

Yvresse powstały w 1993 r., pierwotna nazwa tych perfum brzmiała Champagne, jednak w wyniku procesu sądowego wytoczonego przez producentów wina musującego produkowanego z winogron rosnących we francuskim regionie Champagne/Szampanii ich nazwa została zmieniona właśnie na Yvresse.


Zmianie uległa tylko nazwa, flakon oraz sama kompozycja, której autorką jest Sophia Grojsman, pozostała bez zmian.
Yvresse klasyfikowane są jako owocowy szypr. Przyglądając się imponującej piramidzie zapachowej (w końcu to dzieło Grojsman no i lata 90.) nietrudno zauważyć, że taka klasyfikacja nie jest dziełem przypadku czy zachcianki producenta. Wprawdzie nie znajdziemy w otwarciu Yvresse tak charakterystycznych dla szyprów cytrusów, sztandarowej wręcz bergamoty, jednakże serce, a tym bardziej baza tych perfum mają szyprowy charakter bez dwóch zdań.
Bezpośrednio po aplikacji na skórę Yvresse przypominają mi w pewnym stopniu recenzowane już przeze mnie Note Poudree. Podobnie jak w kompozycji M. Micallef, także tutaj mamy do czynienia z dojrzałą brzoskwinią, zasuszoną, ale wciąż dostojną róża oraz całkiem solidną dawką pudru, jednakże o ile w przypadku Note Poudree wszystko podane jest wprost, bardzo dosłownie, o tyle Yvresse kryje w sobie jakąś tajemnicę, skonstruowane jest na bogato – nie dość, że nut jest tu więcej, to występują one w zdecydowanie wyższym stężeniu, a ilość i jakość interakcji między nimi może przyprawić zawrót głowy.
W Yvresse przychodzi nam zmierzyć się przede wszystkim ze sporą ilością słodkich soczystych owoców – nektarynek, brzoskwiń oraz moreli.


Ta owocowa słodycz potęgowana jest dodatkowo przez cynamon, którego dodano całkiem sporo. Mogłoby się wydawać, że mamy tu do czynienia z obrzydliwie słodkim gourmandem, jednakże są w otwarciu dwie nuty, które trzymają tę słodycz w ryzach, jednocześnie odbierając jej jadalny charakter – pierwsza z nich to mięta, druga to kminek. Mięta wprowadza do kompozycji przestrzeń, rześkość, ziołowy wręcz charakter, kminek z kolei odpowiada za lekką gorycz i ostrość, nie gryząc się jednak z pozostałymi nutami.
W sercu kompozycji pojawia się akord kwiatowy – choć w piramidzie Yvresse kwiatów wymienionych jest całkiem sporo, to mój nos wyczuwa tylko różę i fiołka. Nie są to nuty dominujące, stanowią jednak idealne uzupełnienie nut otwarcia, tym przyjemniejsze, że kminek po pewnym czasie łagodnieje, staje się mniej wyczuwalny, a przestrzeń, którą dotychczas gwarantowała mięta, zostaje zagęszczona, wypełniona owocowo-pudrowym woalem. Wszystkie te nuty są ze sobą doskonale spojone, kompozycja jest idealnie zbalansowana, elegancka i klasyczna, ale z drugiej strony nie jest jak sztywny gorset, pozwala czuć się swobodnie.
Baza Yvresse opiera się na dwóch nutach – mchu dębowym oraz paczuli. To właśnie ten duet w największym stopniu odpowiada za szyprowy charakter Yvresse – paczula pozbawiona jest akcentów piwnicznych, nie ma też słodkiego, czekoladopodobnego charakteru – jest zielona i dość ostra, przez co idealnie dopasowuje się do wytrawnego zapachu mchu dębowego. Tak skonstruowana baza fantastycznie współgra ze słodkim, owocowo-kwiatowym pudrem, który jest efektem  ułożenia się nut serca na skórze.
Trwałość nie zawodzi – Yvresse wytrzymują na mojej skórze ok. 9-10 godzin, intensywność również zadowala, choć nie jest to killer.
W 2011 r. marka Yves Saint Laurent wypuściła na rynek serię La Collection, w skład której weszły także odnowione Yvresse w nowym flakonie. 

Nie jestem w stanie porównać obu kompozycji, ponieważ nie miałam do czynienia z nową wersją, jednak sugerując się okrojoną piramidą zapachową oraz opiniami osób, które poznały La Collection Yvresse różnice są wyczuwalne – oczywiście na niekorzyść nowości.


Nuty zapachowe: kminek, morela, nektarynka, brzoskwinia, mięta, anyż, goździk, liczi, irys, cynamon, fiołek, róża, jaśmin, olejek różany, konwalia, ambra, paczula, piżmo, benzoin, kokos, wanilia, mech dębowy, wetiwer, cedr, styraks.

Źródła zdjęć:
1. http://thevintageperfumevault.blogspot.com
2. http://saturdaydownsouth.com
3. http://getprice.com.au

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz