Kompozycja niby prosta, łatwa i przyjemna, a budzi bardzo różne
emocje. Dla jednych delikatna i miękka jak puder dla dzieci, dla innych tak
zmysłowa i dosłowna, że rekomendowana prostytutkom.
Noszę Wild Musk na nadgarstku od jakiegoś czasu i muszę stwierdzić, ze
faktycznie jest coś w tych perfumach – coś, co mimo ich nieskomplikowanego
charakteru nie pozwala na jednoznaczną klasyfikację i ucieczkę w schematy.
Z jednej strony Coty serwuje nam miękkie, cielesne, intymne piżmowe ciepło
(rzeczywiście, może mieć to podtekst seksualny, ale żeby od razu prostytutka... nie tędy droga ;) ), z drugiej natomiast
jest w nich coś spokojnego, sentymentalnego i niedzisiejszego, coś, co nasuwa mi na myśl
skojarzenia z latami 80., a raczej z moim wyobrażeniem życia w tamtych czasach
(choć sam zapach powstał wcześniej).
Kompozycja wprowadzona została na rynek w 1972 r., a skonstruowana
jest z czterech nut, wśród których prym wieść ma piżmo.
Jak już wspomniałam, piżmo w Wild Musk jest słodkie, miękkie, ciepłe,
bardzo intymne, nie ma tu miejsca dla ostrych, zwierzęcych akordów, ich miejsce
zajmuje naturalna zmysłowość – trochę niedzisiejsza, ale nadal niezwykle
sugestywna i urocza.
Kolejną nutą, odpowiedzialną za niebanalną urodę Wild Musk jest
wanilia – to ona ociepla zapach, dodaje mu dyskretnej słodyczy, snuje się
między pozostałymi nutami sprawiając, że Wild Musk jest inny niż większość
perfum stricte piżmowych, powstałych w latach 70. I 80. – nie tak ostry i
zdystansowany.
W końcu mamy standardowy duet – róża i jaśmin, który choć odgrywa rolę
trzecioplanową, tonąc w chmurze waniliowego piżma, to dopełnia kompozycję
odrobiną klasycznej, niewymuszonej elegancji.
Wild Musk zostały poddane reformulacji.
Nie było mi dane poznać wersji
pierwotnej, pozostaje więc zaufać opiniom innych osób. Sam zapach nie uległ
większym zmianom, jednak wyraźnie stracił na trwałości i mocy – obecnie dostępna
wersja trzyma się blisko skóry, znikając po maksymalnie 3-4 godzinach. Szkoda,
bo tak przyjemnie nosi się te perfumy…
Nuty zapachowe: piżmo, wanilia, jaśmin, róża.
Źródła zdjęć:
1. http://flickriver.com
2. http://99perfume.com
Długo czekałam na recenzję tego zapachu! Prostytutką nie jestem, ale bardzo chętnie wypróbuję Wild Musk ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie! Gdybyś była, mógłby Ci się nie spodobać ;)
UsuńPamiętam ten zapach z dzieciństwa! Bardzo go lubiłam i jak dla mnie był dość delikatny i pudrowy właśnie. Nie widziałam go od lat. Powiedziano mi że zapach wycofano.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu widziałam je na Allegro, w dwóch wersjach - jedna w takim flakonie, jaki zamieściłam we wpisie, druga z jasnym korkiem i czerwoną etykietą na flakonie. Obie wersje po reformulacji...
UsuńZnam wersję sprzed reformulacji, moja mama kupowała je w Pewexie (taki Kerfur za dolary i bony), były absolutnie cudowne, otulające, miękkie, wtapiały się w skórę - kochałam je. Taka moja zapachowa magdalenka czasu dziecięctwa ;) xoxox Mela
OdpowiedzUsuń