Podczas
dzisiejszego przeglądu pudełka z próbkami wpadła mi w ręce fiolka z Meteorites
Guerlaina.
Dość dawno
nie miałam ich na sobie, wiec postanowiłam zaaplikować odrobinę na nadgarstek i
z przykrością stwierdziłam, że Meteorites zaczynają się starzeć…. Nie jest z
nimi jeszcze tak źle, tylko otwarcie zostało lekko nadgryzione zębem czasu, dzięki
czemu mogę poświęcić im dzisiejszą recenzję.
Próbkę mam
od czterech lat, od tego czasu wielokrotnie zastanawiałam się nad zakupem
unikatowego już flakonu (Meteorites, wypuszczone na rynek w 2000 r. zostały
oczywiście wycofane ze sprzedaży jeszcze zanim odkryłam u siebie
zainteresowanie perfumami), jednak nigdy nie było mi z nim po drodze. Teraz
żałuję, że nie udało mi się zdobyć choćby używki, kilka lat temu można było
dopaść na Allegro pojedyncze egzemplarze w dość przyzwoitych cenach, jednak od
dłuższego czasu nie udało mi się na żaden trafić. Okazji można szukać na innych
portalach aukcyjnych, jak eBay, jednak jeśli już coś się znajdzie, to cena
potrafi powalić na łopatki.
Perfumy
inspirowane są zapachem dobrze wszystkim znanego pudru Meteorites. Miałam
okazję używać jednej z wersji tego kosmetyku, mogę zatem pokusić się o
porównanie zapachu pudru i wody toaletowej (dostępne było tylko takie stężenie
tych perfum).
Podobieństwa
nie da się nie zauważyć, jednak Meteorites jako woda toaletowa nie
odzwierciedlają idealnie zapachu pudru. Dominującą rolę odgrywa oczywiście miękki,
intensywnie pudrowy fiołek, który opiera się na do bólu kosmetycznym, również pudrowym
irysie (ta nuta wyczuwalna jest szczególnie po upływie mniej więcej 20-30
minut, wcześniej stanowi jedynie tło dla fiołka).
Co zatem nie
pasuje? Przede wszystkim dość ostry, metaliczny wręcz akcent jaki zapewniają w
otwarciu nuty zielone. Nie trwają one zbyt długo na skórze, po jakichś 10
minutach praktycznie ich nie wyczuwam, jednak dość wyraźnie zaznaczają swoją
obecność w otwarciu. Kolejny zgrzyt – heliotrop, który swą charakterystyczną
słodyczą wypełnia pudrową przestrzeń w bazie. Także tej nuty nie znalazłam w
opakowaniu z pudrem.
Na tym w
zasadzie kończy się ewolucja Meteorites – nie miała być to kompozycja bogata i
złożona, więc nie powinno oczekiwać się zaskakujących zwrotów akcji i
niespodzianek. Zamiast tego mamy miękki, pluszowy wręcz zapach, który daje
poczucie komfortu i ukojenia - powinien przypaść do gustu miłośniczkom perfum
pudrowych. Szkoda tylko, że trwałość i moc Meteorites nie jest bardziej okazała
– zapach snuje się blisko skóry przez maksymalnie 3 godziny, po upływie tego
czasu pozostaje jedynie cień poświaty.
Mimo tych
mankamentów tęsknię trochę za Meteorites. Próbkę zużyję zanim zapach zupełnie
zwietrzeje, potem postaram się o nich nie myśleć zbyt często.
Nuty zapachowe:
nuty zielone, irys, fiołek, heliotrop.
Źródła zdjęć:
1. http://fragrancex.com
2. http://flickriver.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz