Ostatnio
niebezpiecznie często ciągnie mnie do perfum słodkich, niemal jadalnych, takich,
które swą słodyczą ocierają się momentami o granice absurdu, ale z drugiej strony
emanują szlachetnością, niewymuszoną elegancją oraz niezwykłym kunsztem
kompozycji.
Dzięki doskonałemu
zbalansowaniu nut nie stają się one nieznośne, nie powodują nieoczekiwanych
reakcji ze strony układu pokarmowego, wręcz przeciwnie – wzmagają we mnie i tak
nieodpartą już chęć poznania.
Doskonałym
przykładem jest Loukhoum Keiko Mecheri, perfumy „popełnione” w 1998 r. przez
Gabrielę Domecq.
Nazwa
nawiązuje do tureckiego smakołyku przyrządzanego m.in. z miodu, orzechów,
migdałów, owoców, wody różanej, mąki ziemniaczanej oraz wanilii.
Brzmi
słodko? Tak w rzeczywistości jest – także w kompozycji sygnowanej nazwiskiem
Keiko Mecheri. Nie należy jednak obawiać się mdłości, proporcje w Loukhoum są
bowiem idealnie wyważone.
Odnoszę wrażenie,
że ta sztuka nie udała się Montale, który pod nazwą Sweet Oriental Dream
stworzył kompozycję zbyt mocarną, toporną, mogącą porazić nawet najbardziej
zagorzałych fanów słodyczy.
W propozycji
Keiko Mecheri także kryje się moc, jednak daje ona po nosie tylko w otwarciu,
gdzie skoncentrowana słodycz migdałów, konfitury różanej, wanilii oraz miodu
potrafi zawrócić w głowie.
To mocarne
uderzenie na szczęście nie trwa długo, zapach łagodnieje, układa się na skórze,
jednak nadal zachwyca projekcją. Prym wciąż wiodą skąpane w miodzie migdały oraz
słodki różany dżem, całość zanurzona jest w chmurze cukru pudru. Można by rzecz
– gourmand pełna gębą. Jest jednak w Loukhoum coś, co nie pozwala na
postrzeganie go w kategoriach jadalnego słodziaka - niezwykle szlachetne nuty drzewne, które na
mojej skórze pojawiają się po 20-30 minutach, dodając Loukhoum klasy oraz
powagi. To właśnie na tej klasycznej, drzewnej podstawie rozpływa się cała
słodycz zawarta w Loukhoum, nie odcinając się od niej, a perfekcyjnie z nią współgrając.
Mimo, że
zarówno otwarcie, jak i serce kompozycji zachwyca, to najbardziej magiczna jest
dla mnie jej baza – w tym miejscu słodycz jest już bardzo wyciszona, nabiera
gładkiego, kremowego charakteru, dzięki czemu nuty drzewne mogą wybić się nieco
bardziej, ponadto pojawia się niezwykle piękne, pudrowe, jasne piżmo, które
miękką chmurą otula pozostałe nuty, tworząc niesamowicie intymny, urzekający urodą
klimat.
O
fantastycznej projekcji już wspomniałam, trwałość jest równie imponująca – co najmniej
9-10 godzin.
Nuty
zapachowe: głóg, róża, migdały, nuty kwiatowe, piżmo, wanilia, nuty drzewne,
biały miód.
Źródła zdjęć:
1. http://fragrantica.com
2. http://luckyscent.com
3. http://poivrebleu.com
Nosiłam ten zapach przez ostatnie dni i bardzo mi się spodobał. Jest słodki, fakt, migdały dają po nosie, ale że lubię migdały, więc kompletnie mi to nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńJest zdecydowanie najlepszy z trio Mecheri-Montale-Lutens, nigdy nie udało mu się mnie zmęczyć, chociaż moc posiada konkretną ;>
UsuńMarzy mi się powrót do wersji Eau Poudree, którą poznałam kilka lat temu, jest zupełnie odmienna od prototypu, ale równie piękna.