Od pojawienia
się na rynku Angela – protoplasty minęły 22 lata, w tym czasie rynek
systematycznie był zalewany kolejnymi flankerami, edycjami limitowanymi i
innymi wariacjami na jego temat. Mnogość Aniołów sprawiła, że jeśli kultowy, ale kontrowersyjny
klasyk nie trafia w czyjś gust, może zostać zastąpiony inną opcją, trzeba
jednak przyznać, że każda z tych odmian w mniejszym lub większym stopniu
nawiązuje do pierwowzoru, najczęściej dzięki osławionej już nucie paczuli (ale
nie tylko).
Mnie samej udało się opanować klasyka dopiero
po kilku podejściach i choć darzę go sympatią, to jednak nie czuję potrzeby posiadania.
Ponadto przebrnęłam przez sporą część anielskiej
rodziny, zdarzały się zauroczenia, jak w przypadku wersji fiołkowej czy
likierowej, jednak nadal nic mnie nie porywało. W końcu trafiłam na letnią edycję
limitowaną z tego roku – Eau Sucree. Ta opcja podoba mi się najbardziej ze wszystkich
Aniołów, a jednocześnie jest najmniej podobna do klasyka.
Charakterystycznej
paczuli jest tyle co kot napłakał, jej echo pojawia się tylko w bazie i jest na
tyle niemrawe, że nie wiedząc, iż mam do czynienia z kolejną wersją Angela,
nigdy bym na to nie wpadła.
Konstrukcja
tego Anioła jest bardzo prosta, wręcz trywialna – sorbet z czerwonych porzeczek
(choć oficjalnie są to czerwone jagody), koniecznie z kilkoma listkami mięty
(nieobecne w spisie nut, ale jak nic wyczuwalne, dodające kompozycji rześkości
i lekkości), który obecny jest w otwarciu dość szybko przechodzi w zapach…
bezy. Tylko i aż bezy. Za bezę zabiłabym, więc ta niebywała prostota zupełnie
mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, sprawia wiele radości.
Choć Angel
Eau Sucree nie jest zapachem skomplikowanym, wielowymiarowym, z głębią i
tajemnicą, to ma w sobie nieodparty urok i wdzięk, niesamowicie poprawia mi
nastrój, a przy tym nie wywołuje bólu głowy, mdłości czy innych niepożądanych
reakcji organizmu. Oj, srogo mnie wzięło na gourmandy w tym roku...
Moc jest
raczej umiarkowana, trwałość całkiem
przyzwoita, mniej więcej 7 godzin, co, jak na wodę toaletową, jest
dobrym wynikiem.
Mugler po raz kolejny nie zawodzi, szkoda, że
to tylko wersja limitowana, byłoby dobrze zrobić jakiś zapas, póki nie ma
problemu z dostępnością.
Angel Eau
Sucree dostępny jest tylko w jednej pojemności - 50 ml, w cieszącym oko flakonie, po
którym widać, że to jednak Angel.
Nuty zapachowe: czerwone jagody, beza, paczula, wanilia.
Źródła zdjęć:
1. http://www.nstperfume.com
2. http://www.foodwithrespect.wordpress.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz