sobota, 21 września 2013

Ambre Premier Jovoy Paris

Nie jestem specjalistką od perfum, w których ambra stanowi nutę przewodnią, mimo, że bardzo lubię tego typu kompozycje. Szczególnie komfortowo nosi mi się je w domowym zaciszu, z tego względu, że kojarzą mi  się ze szlachetnym ciepłem, bezpieczeństwem i komfortem (jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie ambry mają taki właśnie charakter).
Całkiem niedawno temu perfumeria Quality wprowadziła do swojej oferty perfumy marki Jovoy Paris, dotychczas bardzo trudne do zdobycia w Polsce. W ofercie znalazły się między innymi Ambre Premier.


Kompozycja ta została stworzona w 2011 r., a jej twórcą jest Michelle Saramitot.
Ambre Premier zaliczane są do grupy perfum orientalnych, wiodącą nutę w tej kompozycji stanowi ciepła, miękka, szlachetna, odrobinę słona ambra wzbogacona dość sporą dawką doskonale wyważonej waniliowej słodyczy. Otwarcie jest nieco wyostrzone i rozświetlone przy pomocy musującego, cytrusowo-przyprawowego akordu, jednakże dość szybko ewoluuje w kierunku pluszowej, przytulnej, ambrowo-waniliowej podstawy.


Ciekawym, choć nie nowatorskim zabiegiem okazało się wplecenie w tę strukturę róży - surowej, zasuszonej, ale wciąż na swój sposób majestatycznej i budzącej podziw, wprowadzającej do kompozycji odrobinę nostalgii i sentymentalizmu.


Ambre Premier to perfumy spokojne, wyważone, być może nie są odkrywcze, jednakże czuć w nich kawał dobrze wykonanej roboty, niezwykły kunszt oraz wysoką jakość użytych składników. Poza tym Ambre Premier nosi się bardzo przyjemnie i komfortowo, mogłyby przypaść do gustu osobom, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę z ambrą, ale mają pewne obawy i zastrzeżenia.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie trwałość oraz intensywność tych perfum - utrzymują się na mojej skórze do 10 godzin, tworzą subtelny ogon, jednak w miarę upływu czasu łagodnieją, pozostając blisko skóry (co nie znaczy, że trzeba wlepiać nos w nadgarstek, żeby je poczuć).

Nuty zapachowe: cytrusy, przyprawy, róża, paczula, ambra, wanilia.

Źródła zdjęć:
1. http://fragrantica.com
2. http://dangerdame.com
3. http://flickriver.com

niedziela, 8 września 2013

Vamp a NY Honore des Pres

Kolejne perfumy z tuberozą w roli głównej, które przychodzi mi recenzować. Pisałam już wcześniej, że lubię tuberozę, jednak zdarzają się też takie przypadki, kiedy nie robi ona na mnie większego wrażenia. Vamp a NY jest, niestety, takim przypadkiem.


Zwróciłam uwagę na te perfumy już jakiś czas temu, zaciekawiła mnie nazwa, tuberoza jak nuta wiodąca oraz bardzo różnorodne recenzje - pomyślałam sobie, że to nie może być nijaki zapach. Jak się okazało, zbyt wiele sobie wyobrażałam.
Otwarcie jest ciekawe - coca cola... bez gazu. 


Być może za taki efekt odpowiedzialne jest trio tuberoza-wanilia-rum, żadna z tych nut nie wybija się ponad pozostałe, tworzą spójną, charakterystyczną i nie tak często spotykaną w perfumach całość. Jest też w tym wszystkim cień czegoś gęstego, żywicznego, ale nadal słodkiego, co mogłoby sugerować ciekawy rozwój kompozycji, tymczasem coca cola znika dość szybko, a jej miejsce zajmuje tuberoza w wydaniu, za jakim nie przepadam - gumowym, monotonnym, sztucznym. 


Nie jest to efekt jakoś szczególnie nieprzyjemny dla nosa, nie robi wielkiej krzywdy, ale mimo wszystko mogło być lepiej, znacznie lepiej. Tuberozie towarzyszy słodka wanilia oraz słodki, balsamiczny benzoin, użyty dość rozsądnie, dzięki czemu Vamp a NY nie jest zapachem mdłym ani zbyt ciężkim.
Benzoin zdaje się być doskonałym łącznikiem między kwiatowo-słodkim sercem a cięższą, balsamiczną bazą, gdzie pierwsze skrzypce gra balsam Tolu.
Szkoda, że nie czuję rumu jako takiego, lubię zapach tego alkoholu i jestem rozczarowana, że tutaj pachnie jak cola. Zawodzi także trwałość i intensywność. Po 6 godzinach trudno jest odnaleźć ten zapach na skórze, nawet otwarcie nie jest jakoś szczególnie intensywne. Podoba mi się natomiast flakon i opakowanie, charakterystyczne dla serii I Love New York.
Miło było poznać Vamp a NY, jednak dłuższej znajomości z tymi perfumami nie przewiduję.
Perfumy powstały we współpracy z Olivią Giacobetti w 2010 r., występują w koncentracji wody perfumowanej.

Nuty zapachowe: tuberoza, rum, wanilia, benzoin, balsam Tolu, balsam Peru.

Źródła zdjęć:
1. http://leroseauxjoues.com
2. http://posters.pl
3. http://mimifroufrou.com